Zauważyłem
tego szczególnego rowerzystę już
dawno temu. Można go spotkać na
naszych drogach zarówno w dni powszednie jak i w święta, o różnych porach dnia, niezależnie od pogody. Zwrócił moją
uwagę dlatego, że jeździ w ochronnym kasku, a to przecież niezbyt częsty widok
na naszych ulicach. Później zauważyłem staranny sportowy ubiór i profesjonalny
sprzęt, na którym jeździ. Z czasem okazało
się, że mieszka w sąsiedztwie. Postanowiłem
z nim porozmawiać. Pan Jacek Tochman, mieszkaniec Białych Błot, chętnie
zgodził się na rozmowę i oto, czego udało mi się dowiedzieć. -W młodości nigdy
nie uprawiałem kolarstwa. Zaczęło się cztery lata temu. Impulsem, który skłonił mnie do systematycznego treningu była konieczność zwalczania nadwagi. Już po roku udało mi się zrzucić 70 kg /sic!/, stosując oczywiście
odpowiednią dietę. Nadwagę z czasem pokonałem, pasja została. Jeździłem
intensywnie dalej i tak zostało do dziś. W sezonie jeżdżę codziennie,
niezależnie od pogody, po sezonie także, poza nielicznymi wyjątkami
niezależnymi ode mnie. Lubię ruch, rekreację a rower to doskonały sprzęt
do uprawiania
sportu. Nie potrzeba żadnych przygotowań, wyjazdów, sal
sportowych, niekonieczna jest dyscyplina czasowa. Po prostu, kiedy mam
wolny czas, wystawiam rower, wsiadam i jadę. Przy mojej
intensywnej działalności zawodowej ma to ogromne znaczenie. Lubię jeździć po lesie, staram się omijać drogi publiczne, zwłaszcza szosy i ulice, bo tam jest bardzo niebezpiecznie. - Zaczyna
opowiadać o swoich doświadczeniach z drogi. Nie zostawia
suchej Nitki na niekulturalnych kierowcach. Wielu z nich mówi - traktuje rowerzystów jak zawalidrogi. Celowo
utrudniają i przeszkadzają nam w
jeździe, są po prostu złośliwi. Na takie
ich zachowanie niewątpliwie ma wpływ ogromny niedostatek wyznaczonych ścieżek rowerowych, a rower poruszający się po
wąskiej szosie to niewątpliwe
utrudnienie dla kierowców. Bywają jednak przypadki klasycznego chamstwa. - Opowiada mrożącą krew w żyłach historię, jaka zdarzyła mu się kiedyś na szosie z kierowcą ogromnego TIR-a, który
dla zabawy próbował zepchnąć go do rowu.
Druga sprawa to nieodpowiedzialność wielu rowerzystów, szczególnie tych, dla których rower jest jedynym środkiem
transportu. Ich rowery są często w fatalnym stanie technicznym,
poruszają się bez oświetlenia, bywa, że nie maję nawet
świateł odblaskowych. Wywołują oni słuszną
irytację kierowców, gdyż nierzadko stwarzają wyjątkowo niebezpieczne
sytuacje. Odpowiedzialne służby powinny
skutecznie egzekwować niewłaściwe zachowanie kierowców wobec rowerzystów, ale i
odpowiedzialność tych
drugich za stan swojego
pojazdu. Daleko nam do mentalności innych narodów w tym zakresie. W
wielu krajach Europy rower to przecież świętość, a rowerzysta to szanowany
użytkownik drogi. Poza tym brakuje u nas masowych imprez promujących rower jako
środek transportu, czy rekreacji, to trzeba
koniecznie zmienić. Ja jestem rowerzystą z wyboru i staram się dbać o
wszystkie szczegóły. Nic od razu jeździłem na takim sprzęcie jak dziś. Mój obecny rower to markowy pojazd, ze średniej półki
cenowej, ale nie o firmę tu chodzi. Pierwsze rowery, które kupowałem na stacji
benzynowej, nie wytrzymywały
mojej intensywnej jazdy, po pewnym czasie po prostu się rozsypywały.
Trzeba było szukać czegoś lepszego. Bardzo
ważny jest także własnego bezpieczeństwa, odpowiedni ubiór
rękawiczki, okulary, kask.
kamizelka odblaskowa. Codziennie przejeżdżam średnio 25 km. Przeznaczam na to
około 1 Szybko obliczam: przez cztery lata 25 km dziennie, daje blisko
36 tys. km. To prawie wycieczka
dookoła świata. Obwód ziemskiej wzdłuż równika wynosi przecież 40 rys. km. Imponujący wynik. - Najdłuższa moja jednodniowa
wyprawa liczyła 150 km.
Była to trasa przez Świecie, Chełmno z powrotem do Białych Błot. Lubię jeździć
szlakami, na których można zwiedzać
i podziwiać przyrodę. Opracowuję
trasę do Lubostronia. oczywiście tak, by omijać szosy.
-
Przed wyjazdem na spotkanie spojrzałem na termometr, wskazywał 16 stopniu mrozu. Mój samochód ciężko brnął przez zaśnieżone białobłockie drogi. Panie Jacku pytam, czy dziś jest
ten wyjątkowy dzień?
-
Nie, dzisiaj jadę normalnie, to tylko kwestia odpowiedniego
ubioru i motywacji
-
odpowiada na moje zdziwienie związane z pogodą.
A
więc szerokiej drogi!
MIROSŁAW DONARSKI
Fot Hanna
Tochman