Artykuł o mnie z "Głosu Białych Błót"

styczeń-luty-marzec 2006 1/93 str 8

ęłęó

Rowerem dookoła świata


 


Słońce, czy deszcz, czy wiatr...


 


Zauważyłem tego szczególnego rowerzystę już dawno temu. Można go spotkać na naszych drogach zarówno w dni powszednie jak i w święta, o różnych porach dnia, niezależnie od pogody. Zwrócił moją uwagę dlatego, że jeździ w ochronnym kasku, a to przecież niezbyt częsty widok na naszych ulicach. Później zauważyłem staranny sportowy ubiór i profesjonalny sprzęt, na którym jeździ. Z czasem okazało się, że mieszka w sąsiedztwie. Postanowiłem z nim porozmawiać. Pan Jacek Tochman, mieszkaniec Białych Błot, chętnie zgodził się na rozmowę i oto, czego udało mi się dowiedzieć. -W młodości nigdy nie uprawiałem kolarstwa. Zaczęło się cztery lata temu. Impulsem, który skłonił mnie do systematycznego treningu była konieczność zwalczania nadwagi. Już po roku udało mi się zrzucić 70 kg /sic!/, stosując oczywiście odpowiednią dietę. Nadwagę z czasem pokonałem, pasja została. Jeździłem intensywnie dalej i tak zostało do dziś. W sezonie jeżdżę codziennie, niezależnie od pogody, po sezonie także, poza nielicznymi wyjątkami niezależnymi ode mnie. Lubię ruch, rekreację a rower to doskonały sprzęt do uprawiania sportu. Nie potrzeba żadnych przygotowań, wyjazdów, sal sportowych, niekonieczna jest dyscyplina czasowa. Po prostu, kiedy mam wolny czas, wystawiam rower, wsiadam i jadę. Przy mojej intensywnej działalności zawodowej ma to ogromne znaczenie. Lubię jeździć po lesie, staram się omijać drogi publiczne, zwłaszcza szosy i ulice, bo tam jest bardzo niebezpiecznie. -   Zaczyna opowiadać o swoich doświadczeniach z drogi. Nie zostawia suchej Nitki na niekulturalnych kierowcach. Wielu z nich mówi - traktuje  rowerzystów jak zawalidrogi.   Celowo   utrudniają   i przeszkadzają nam w jeździe, są po prostu złośliwi.   Na   takie   ich   zachowanie niewątpliwie ma wpływ ogromny niedostatek wyznaczonych ścieżek rowerowych, a rower poruszający się po wąskiej szosie to niewątpliwe   utrudnienie   dla   kierowców. Bywają jednak   przypadki   klasycznego chamstwa.  -  Opowiada mrożącą krew  w żyłach historię, jaka zdarzyła mu się kiedyś na szosie z kierowcą ogromnego TIR-a, który dla zabawy próbował zepchnąć go do rowu. Druga sprawa   to   nieodpowiedzialność   wielu rowerzystów, szczególnie tych, dla których rower jest jedynym środkiem transportu. Ich rowery są często w fatalnym stanie technicznym, poruszają się bez oświetlenia, bywa, że nie maję nawet świateł odblaskowych. Wywołują oni słuszną irytację kierowców, gdyż nierzadko stwarzają wyjątkowo niebezpieczne sytuacje. Odpowiedzialne służby powinny skutecznie egzekwować niewłaściwe zachowanie kierowców wobec rowerzystów, ale i

odpowiedzialność  tych  drugich  za  stan swojego pojazdu. Daleko nam do mentalności innych narodów w tym zakresie. W wielu krajach Europy rower to przecież świętość, a rowerzysta to szanowany użytkownik drogi. Poza tym brakuje u nas masowych imprez promujących rower jako środek transportu, czy rekreacji, to trzeba koniecznie zmienić. Ja jestem rowerzystą z wyboru i staram się dbać o wszystkie szczegóły. Nic od razu jeździłem na takim sprzęcie jak dziś. Mój obecny rower to markowy pojazd, ze średniej półki cenowej, ale nie o firmę tu chodzi. Pierwsze rowery, które kupowałem na stacji benzynowej,   nie  wytrzymywały  mojej intensywnej jazdy, po pewnym czasie po prostu się rozsypywały. Trzeba było szukać czegoś lepszego. Bardzo ważny jest także własnego bezpieczeństwa, odpowiedni ubiór rękawiczki,   okulary,   kask.   kamizelka odblaskowa. Codziennie przejeżdżam średnio 25 km. Przeznaczam na to około 1 Szybko obliczam: przez cztery lata 25 km dziennie, daje blisko 36 tys. km. To prawie wycieczka  dookoła  świata. Obwód ziemskiej wzdłuż równika wynosi przecież 40 rys. km. Imponujący wynik. - Najdłuższa moja jednodniowa wyprawa liczyła 150 km. Była to trasa przez Świecie, Chełmno z powrotem do Białych Błot. Lubię jeździć szlakami, na których   można  zwiedzać   i   podziwiać przyrodę. Opracowuję trasę do Lubostronia. oczywiście tak, by omijać szosy.

-  Przed wyjazdem na spotkanie spojrzałem na termometr, wskazywał 16 stopniu mrozu. Mój samochód ciężko brnął przez zaśnieżone białobłockie drogi. Panie Jacku pytam, czy dziś   jest   ten   wyjątkowy   dzień?

-  Nie, dzisiaj jadę normalnie, to tylko kwestia odpowiedniego   ubioru   i   motywacji

-  odpowiada na moje zdziwienie związane z pogodą.

A więc szerokiej drogi!

MIROSŁAW DONARSKI

Fot Hanna Tochman


 Copyright ©2007